Na samym wstępie chcę powiedzieć, że nie jestem idealna... nie uważam się za taką i wiem, że wiele do takiej mi brakuję więc darujcie sobie głupie dogadywanie :) W tym poście chcę Wam pokazać mnie i moja przemianę. 22 kg w dół.
Zanim zaszłam w ciążę i stałam się osobą w stanie błogosławionym ważyłam 59/60 kg.. Mam 172 cm wzrostu ale mimo NIBY idealnej wagi co do wzrostu ciągle wydawało mi się, że jestem za gruba... Największą moją zmorą były nogi... chyba przez to, że jak tylko coś mi przybyło to szło właśnie w te przeklęte miejsca... "Odchudzałam" się chyba od zawsze hahah ale wszystko trwało bardzo krótko i chwila moment i się poddawałam. Ćwiczyłam od czasu do czasu to z Mel B albo callanetics, który poznałam dzięki mojej przyjaciółce. Są to ćwiczenia, które z całego serca mogę polecić bo wiem, że działają xd Kiedy zaszłam w ciążę nie zważałam już na jedzenie... oddawałam się wszystkim zachcianką (bo przecież w ciąży mi wolno).. Myliłam się jak nikt inny... ale wiadomo człowiek uczy się na błędach... Przejdźmy jednak do rzeczy... w okresie tych 40 tygodni przytyłam uwaga 22 kg... SPORO :p Nadal ćwiczyłam callanetics ale już bardziej w kierunku łagodnego porodu niż chęci spalenia kilku kalorii.. u mnie się sprawdziło:)
Chciałabym powiedzieć, że od razu po porodzie wróciłam do dawnej formy ale tak nie było... Niestety.
Zaraz po porodzie straciłam 5 kg :) następne 10 kg w ciągu pół roku a to wszystko przez to, że karmiłam piersią za czym idzie zdrowa dieta.. Miałam już 15 kg na minusie ale gdzie reszta??? Z czasem patrząc w lustro doszło do mnie, że jestem jeszcze małą świnką a przecież mam dopiero 20 lat :p (wtedy byłam jeszcze przed urodzinami) . Przecież powinnam się podobać swojemu mężczyźnie a co najważniejsze sobie. Zaczęłam działać.. w miarę zdrowe jedzenie, dużo picia wody i kolacja najpóźniej o 18 a w lecie o 19. Leciały kolejne kg. Zaczęłam ćwiczyć w domu.. przed tv z moją ukochana Mel B i callaneticsem.. NIENAWIDZĘ biegać.. tak też nie biegałam.. już wolę godzinę ćwiczyć przed tv niż chociażby 10 min biegać :P W wakacje dużo spacerowałam i jeździłam na basen gdzie traciłam kolejne dkg.. Kiedy przeprowadziliśmy się do Krakowa zaczęłam chodzić na siłownię. Pierwszy miesiąc był super... diety trzymałam się bardzo mocno, ćwiczyłam systematycznie, brałam witaminy wspomagające odchudzanie, piłam białko... następny miesiąc?? Na siłowni byłam może raz... wszystko przez to, że przecież mam małą córeczkę, która czasami choruje, źle się czuje czy też potrzebuje mojej obecności.. Pan tatko w pracy więc nie miałam jak chodzić na siłownie a zwłaszcza dla tego, że głupia ja wybrałam sobie placówkę aż 45 min jazdy ode mnie.... Dietę trzymałam jednak dalej.. 1500 kalorii :) W tym miesiącu trochę więcej tych ćwiczeń mimo takiego zabiegania przedświątecznego. Jak nie jestem na siłowni to robię ćwiczenia w domu... Zdrowo jem i dużo piję. Ważę 57 kg.. nadal nie jestem BARDZO zadowolona z własnego ciała i wiem, że jeszcze dużo brakuje.. jednak marzenia są po to by je spełniać więc do wakacji będę wyglądać o niebo lepiej i w końcu będę z radością patrzyć w lustro :)
Jedno wiem na pewno : 70% diety 30 % ćwiczeń! :)
Jestem tego zdania, że jeżeli tylko się czegoś naprawdę bardzo chce to będzie się to miało.
A to ja i moja przemiana:
(zdjęcia nie są przerabiane, niektóre są z mojego ig https://www.instagram.com/saragiee/ więc wybaczcie za jakość )
CIĄŻA:
PÓŁ ROKU PO PORODZIE:
8 MIESIĘCY PO PORODZIE :
10 MIESIĘCY PO PORODZIE:
11 MIESIĘCY PO PORODZIE:
TERAZ:
TAK SIĘ ZMIENIŁAM NA TWARZY:
TERAZ:
Dopiero teraz... pisząc ten post dostrzegłam dużą zmianę w sobie, z której jestem dumna.. i wiem, że będzie lepiej ! <3
Mam nadzieję, że post się spodobał i do następnego :*