Znowu to samo... znowu mnie tu nie było a zaręczałam, że będę częściej, systematycznie... mhm tak też miało być ale?? U nas zmiany, duże zmiany.
Kiedy mnie poznaliście mieszkałam w Krakowie z dala od rodziny i większości przyjaciół.. (oh co ja bym tam zrobiła bez Agaty? :O ) Jednak wróciliśmy w nasze rodzinne strony czego wgl nie żałuję. Mam tu wszystkich, których znam i kocham. Cóż życie.
Bywają takie dni, że uważam swoje życie za beznadziejne i nic nie warte... są dni, kiedy wkładam głowę w poduszkę z rzewnymi łzami zastanawiając się nad swoim losem... tak tak... czasami się użalam nad sobą . Beznadziejna matka, "żona", siostra, córka, przyjaciółka...
Bywają takie dni, że pozwalam Lili na wszystko... Daje jej cukierki pomimo tego, że jestem temu przeciwna, daje jej się napić mojego tyle co wyciągniętego z lodówki mountain dew z trzema kostkami lodu chociaż wiem, że to sam cukier i nie zdrowe dla gardła... Są dni, że pozwalam jej siedzieć z nami do 23... Wszystko dla tego, że chce mieć odrobinę czasu dla siebie.
Bywają takie dni, że nie chce mi się sprzątać i przez cały dzień siedzę na kanapie z ręcznikiem na głowie trzymając na kolanach laptopa i popijam kawę zrobioną jakieś 3 godziny wcześniej... Są dni, że idę na łatwiznę i nie gotuję a zamawiam pierogi z baru mlecznego mówiąc, że sama zrobiłam... Są dni, że nic mi się nie chce.. i nic nie wychodzi.
BEZNADZIEJNA.
Tak... ale są też takie dni kiedy jest inaczej... zupełnie inaczej.
Wstaję rano budzona ogromem buziaków mojej córki, która kilka godzin wcześniej wdrapała się na nasze łóżko ze swoją kołderką i z miśkiem Kubą w ręku. gładzi mi włosy i mówi Mamusiu wstań. Mamusiu choć. Mamusiu kocham Cię. A ja? A ja wiem, że to właśnie kolejny najpiękniejszy dzień w moim życiu, że mam obok mężczyznę swojego życia, idealną córkę i marzenia.
Ubieram Lilię, siebie i pichcę najlepsze śniadanie jakie potrafię zrobić.. i pomimo, że jej nie smakują moje naleśniki w kształcie kwiatuszków z dżemem, bitą śmietana i owocami to ja z uśmiechem na twarzy robię jej najzwyklejszą kanapkę z pasztetem i widzę jak wcina z apetytem i na koniec mówi dziękuję. Tak pięknie Ona potrafi mnie doceniać, pokazywać jak bardzo kocha i że chce abym była z niej dumna każdego dnia.
Wstajemy, zakładamy buty i idziemy na nasz ulubiony plac zabaw i "nianie" czytaj: zjeżdżalnię :P
I biegam, skacze, wspinam się jakbym i ja miała te 2 lata. Bo jak odmówić słodkiemu "mamo choć" ? Kupujemy nasze najlepsze lody i nie zwracamy uwagi na to czy jesteśmy akurat całe brudne na tyłku bo właśnie siadłyśmy na świeżo pomalowanej ławce..
W domu sprawdzam w sieci jaki to będzie najlepszy obiad dla niej i dla D, który wróci z pracy głodny a przecież musi mieć jakiś ciepły i wartościowy posiłek.
Po obiedzie wypijam kubek ciepłej kawy w towarzystwie pana tatko i nadzorujemy nowe zainteresowania naszej rosnącej córki tj malowanie farbkami.
Wychodzimy... razem, mama tata i córka.. idziemy przed siebie, żeby pobyć te 10 minut razem w towarzystwie naszych potrzeb, problemów i wspólnych tematów.
Są dni , że zasypiamy wszyscy w jednym łóżku wiedząc, że ten dzień nas zbliżył do siebie o stokroć.
NIEIDEALNA.
Nie jestem ideałem... nikt nie jest... każdy popełnia błędy ale najważniejsze jest, żeby się na nich uczyć i ich więcej nie popełniać, że trzeba wyciągać z życia najwięcej jak się da. Człowiek uczy się przez całe życie i nigdy nie jest za późno żeby stać się dobrą mamą, żoną, córką, przyjaciółką, CZŁOWIEKIEM.
DO NASTĘPNEGO <3
P.S mam nadzieję, że Was nie zanudziłam :D