czwartek, 14 lipca 2016

Beznadziejna nieidealna.

Hello!!!!
Znowu to samo... znowu mnie tu nie było a zaręczałam, że będę częściej, systematycznie... mhm tak też miało być ale?? U nas zmiany, duże zmiany.
 Kiedy mnie poznaliście mieszkałam w Krakowie z dala od rodziny i większości przyjaciół.. (oh co ja bym tam zrobiła bez Agaty? :O ) Jednak wróciliśmy w nasze rodzinne strony czego wgl nie żałuję. Mam tu wszystkich, których znam i kocham. Cóż życie.





 Bywają takie dni, że uważam swoje życie za beznadziejne i nic nie warte... są dni, kiedy wkładam głowę w poduszkę z rzewnymi łzami zastanawiając się nad swoim losem... tak tak... czasami się użalam nad sobą . Beznadziejna matka, "żona", siostra, córka, przyjaciółka...
 Bywają takie dni, że pozwalam Lili na wszystko... Daje jej cukierki pomimo tego, że jestem temu przeciwna, daje jej się napić mojego tyle co wyciągniętego z lodówki  mountain dew z trzema kostkami lodu chociaż wiem, że to sam cukier i nie zdrowe dla gardła... Są dni, że pozwalam jej siedzieć z nami do 23...  Wszystko dla tego, że chce mieć odrobinę czasu dla siebie.
Bywają takie dni, że nie chce mi się sprzątać i przez cały dzień siedzę na kanapie z ręcznikiem na głowie trzymając na kolanach laptopa i popijam kawę zrobioną jakieś 3 godziny wcześniej... Są dni, że idę na łatwiznę i nie gotuję a zamawiam pierogi z baru mlecznego mówiąc, że sama zrobiłam... Są dni, że nic mi się nie chce.. i nic nie wychodzi.

 BEZNADZIEJNA.

Tak... ale są też takie dni kiedy jest inaczej... zupełnie inaczej.
Wstaję rano budzona ogromem buziaków mojej córki, która kilka godzin wcześniej wdrapała się na nasze łóżko ze swoją kołderką i z miśkiem Kubą w ręku. gładzi mi włosy i mówi Mamusiu wstań. Mamusiu choć. Mamusiu kocham Cię. A ja? A ja wiem, że to właśnie kolejny najpiękniejszy dzień w moim życiu, że mam obok mężczyznę swojego życia, idealną córkę i marzenia.
 Ubieram Lilię, siebie i pichcę najlepsze śniadanie jakie potrafię zrobić.. i pomimo, że jej nie smakują moje naleśniki w kształcie kwiatuszków z dżemem, bitą śmietana i owocami to ja z uśmiechem na twarzy robię jej najzwyklejszą kanapkę z pasztetem i widzę jak wcina z apetytem i na koniec mówi dziękuję. Tak pięknie Ona potrafi mnie doceniać, pokazywać jak bardzo kocha i że chce abym była z niej dumna każdego dnia.
 Wstajemy, zakładamy buty i idziemy na nasz ulubiony plac zabaw i "nianie" czytaj: zjeżdżalnię :P
I biegam, skacze, wspinam się jakbym i ja miała te 2 lata. Bo jak odmówić słodkiemu "mamo choć" ? Kupujemy nasze najlepsze lody i nie zwracamy uwagi na to czy jesteśmy akurat całe brudne na tyłku bo właśnie siadłyśmy na świeżo pomalowanej ławce..
W domu sprawdzam w sieci jaki to będzie najlepszy obiad dla niej i dla D, który wróci z pracy głodny a przecież musi mieć jakiś ciepły i wartościowy posiłek.
Po obiedzie wypijam kubek ciepłej kawy w towarzystwie pana tatko i nadzorujemy nowe zainteresowania naszej rosnącej córki tj malowanie farbkami.
Wychodzimy... razem, mama tata i córka.. idziemy przed siebie, żeby pobyć te 10 minut  razem w towarzystwie naszych potrzeb, problemów i wspólnych tematów.
Są dni , że zasypiamy wszyscy w jednym łóżku wiedząc, że ten dzień nas zbliżył do siebie o stokroć.

NIEIDEALNA.

 Nie jestem ideałem... nikt nie jest... każdy popełnia błędy ale najważniejsze jest, żeby się na nich uczyć i ich więcej nie popełniać, że trzeba wyciągać z życia najwięcej jak się da. Człowiek uczy się przez całe życie i nigdy nie jest za późno żeby stać się dobrą mamą, żoną, córką, przyjaciółką, CZŁOWIEKIEM.














































DO NASTĘPNEGO <3
P.S mam nadzieję, że Was nie zanudziłam :D

niedziela, 17 stycznia 2016

SEN

Hello :* 

  Kiedy zaszłam w ciążę czułam ogromna potrzebę snu... Chodziłam do szkoły, kiedy wracałam z zajęć szłam spać, wstawałam na kolację, uczyłam się i szłam spać dalej.. i tak mijała mi ciąża.. - początkowo... Kiedy poczułam pierwsze ruchy Lili niczym skrzydełka motylka muskające mój brzuch, serce i myśli to w tym samym czasie całe moje ciało, każdy koniec włosa, każda część ciała, myśli i dusza wypełniły się największa miłością jaką zdołałam w życiu doznać <3 Przepiękne uczucie! kiedy to się stało łzy same napłynęły mi do oczu.. i nie było już żadnych wątpliwości i myślenia co by było gdyby.. Była tylko miłość WIELKA I WSZECHOBECNA MIŁOŚĆ <3 
  Ostatni trymestr ciąży był pełen przygotowań i czas oczekiwania na ten mały cud.. JEDNAK.. potrzebę snu nadal miałam ogromną.. Lili za to miała wszystko gdzieś czy może akurat jej mamie się chce spać czy nie.. Pełna sił swoimi mikro maleńkimi stópkami i drobniutkimi rączkami tak tańczyła w brzuchu, że sen miałam z głowy do co najmniej 3 w nocy :O
 Wierzycie może w przesądy czy innego typu bzdety?? Ja czasami tak..
Kiedy Lilia przyszła na świat wiele się nie zmieniło... spać chodziła o??? 1;00 w nocy... Teraz?? 24.. Nie wiem co jest temu winne, może ja, może jedzenie, może coś innego? Może, może, może...
Ostatnio zrezygnowaliśmy z popołudniowych drzemek... i?? o 00:30 Pyśka w najlepsze tańczyła w kuchni przy czym wniebogłosy śpiewała.. Można było ją zobaczyć na naszym snapchacie : saragiee :)
Skąd Ona ma tyle energii?? Skąd te dzieciaczki maja tyle siły?
 Ja jestem tylko człowiekiem i czasami mam dość.. siadam na łóżku wkładam głowę w poduszkę i myślę "zaraz k*rwa zwariuje!" i biorę głęboki wdech...i od początku to samo  husiam, bujam, śpiewam, czytam bajki, udaje, że śpię... i te ostatnie najlepiej działają... Tak bardzo zazdroszczę mamą, które wkładają swoje maleństwo do łóżeczka dają mleko i tyle.. DOBRANOC..U nas?  Kiedy już po kilkugodzinnej męce przy usypianiu rodzice nieIDEALNI padają na twarz to marzą tylko o tym aby umyć zęby i pójść spać... poranki już są milsze... Małpka Liliana wdrapuje się do naszego łóżka niczym alpinista zdobywający kolejny szczyt :d Wskakuje, całuje nas, przytula i pilotem "budzi" tatę żeby włączył jej "stacyjkowo" haha Takie poranki są najlepsze i przez chwilkę zapominamy o tych kilku godzinach wstecz.. o tym ciężkim usypianiu i zmęczeniu jak wół :D
 Może ktoś z Was zna jakieś sposoby na szybkie uśpienie dziecka?? :)
A może znacie jakieś proszki dla mamy na dobry sen?? Najlepiej jakieś naturalne.. Muszę przyznać, że sama mam z tym problemy... więc może Ona ma to po mnie??? :O :)















Może macie propozycje następnego postu?? :) 







poniedziałek, 11 stycznia 2016

Hejter

Witam :)

Tak wiem tym razem miało być o Lili. O tej mojej małej iskierce, która sprawia, że moje życie jest dużo bardziej wartościowe niż wcześniej. Jednak dzisiaj będzie o czymś innym... zupełnie innym...

 Do rzeczy..
HEJTER (ang. "hater")
= Zazdrosny człowiek który nie potrafi cieszyć sie sukcesem kogoś innego, dlatego próbuje wytknąć w nim wszystkie możliwe wady.  
=Wiecznie niezadowolony osobnik czerpiący przyjemność z nienawidzenia wszystkich i wszystkiego.
=anonimowy lamus,który ukrywa się pod nickiem,dogryzając wszystkim,najczęściej ludziom popularnym.Swoimi postami zaśmiecają sieć.
etc...

 Spotykacie czasami takie osoby??  Mi się zdarza.. chociażby dzisiaj.. Na stronie gdzie można sprzedać/kupić jakieś ubrania, które już są nam nie potrzebne itd , jednak zacznijmy od początku: 
 Panienka wystawiła ogłoszenie o chęci kupna sukienki. Każda, która jakąś miała wrzuciła zdjęcie w komentarzu... Po czym w ogłoszeniu została edytowana notka i w nawiasie zostało dopisane (sukienka na co dzień, nie wizytowa).. ok przecież nic się wielkiego nie stało.. a może jednak?? Już jakiejś całkiem przypadkowej dziewczynie to nie spasowało i zaczęła wytykać te, które wrzuciły zdjęcia właśnie eleganckich sukienek. No cóż niech sobie gada.. pomyślałam.. Jednak doszło do obrażania... obrażania wyglądu, figury i zachowania. 
 Ja jestem odporna na tego typu sytuacje ale są też takie osoby, które mają bardzo słabą psychikę..

  Szukając w necie powodów takiego zachowania ludzi  natknęłam się na artykuł gdzie było mówione o samobójstwach nastolatków w wieku 16-19 lat... mnie osobiście wyniki przeraziły.. 300 młodych ludzi odbiera sobie rocznie życie... i jest to wynik rejestrowany a gdzie reszta?  nie wszystkie zgony są notowane jako samobójstwa..  Ludzie w tych czasach mają coraz słabszą wiarę w siebie i coraz gorsze mniemanie o sobie. takie to smutne.. A najgorsze?? Coraz więcej ludzi nie ma serca...  Ile ludzi siedzących przed monitorem potrafi powiedzieć strasznie przykre słowa drugiemu człowiekowi.. wyzywać, poniżać czy gnębić.. Jestem ciekawa, bardzo ciekawa co taka osoba powiedziałaby patrząc drugiemu w oczy.. 

 Ja sama staram się być w porządku z drugim człowiekiem i jeżeli zobaczyłam w sieci coś co mi się nie spodobało albo nie jest po mojej myśli po prostu to omijam i nie zważam na to... Mam swój rozum. Nie daję się poniżać ale nikogo przy tym nie obrażam. Wiem, że jestem warta tyle samo ile każdy inny. Nie ważne czy ten ktoś jest bogaty czy biedny, ładny czy też nie.. nie ważne! ja jestem wierząca i dla mnie każdy człowiek jest równy. Każdy jest warty tyle samo. 

 Nie chcę czynić morałów, pouczać ale apeluję.. Pomyślmy zanim siądziemy przed laptopem, komputerem czy biorąc smartfon w ręce o drugim człowieku.. Nie piszmy tam NIC co mogłoby obrazić.. bo może nasz niepotrzebny komentarz zacieśnia węzeł na jego szyi? Chyba nie chcemy mieć na sumieniu cudzego życia? 





                           Życzę Wam NIE spotykania takich ludzi... i do następnego :* 


piątek, 8 stycznia 2016

Black and pink

Hello :*

Witam Was po dość długiej przerwie. Święta nam minęły jak pstryknięcie palcami.. Minęły ale nie było TEGO świątecznego klimatu eh.. brak śniegu i pogoda tak słoneczna jak na święta wielkanocne nie przesłała nam atmosfery świąt Bożego Narodzenia.. no ale cóż.. i tak było wspaniale!
 Prezenty, barszcz z uszkami, rodzina, wspólne kolędowanie i dodatkowe cm.. hahah z tych ostatnich to się nie cieszę :D haha ale do wakacji mamy troszkę czasu więc działam :D

 W Krakowie spadło dużo śniegu więc czym prędzej pobiegliśmy do parku gdzie nasza wyobraźnia poszła górą i w 5 minut staliśmy się dziećmi równymi Lili :D Bitwy na śnieżki, gonitwy i lepienie małego bałwana :D Oh w końcu znowu zaczęłam lubić śnieg i zimę :) Lilia?? Zachwycona! ^^ Biała od śniegu niczym Olaf z "krainy lodu" z nosem czerwonym godnym samego Rudolfa i z przepięknym uśmiechem najszczęśliwszego dziecka na świecie <3 O tak! Radość i szczęście w oczach rodziców ! :*

O CZYM DZISIAJ: 
 Dzisiaj przychodzę do was z różowymi timberlandami i czapką za 1 zł :D
Chodzicie czasami na szmaty, lumpeksy czy secondhand (nazwijcie jak chcecie)?? :) Mi się zdarza i bardzo często tam znajduję fajne tzw PEREŁKI ^^ Ostatnio trafiłam na tą czapkę za zaledwie 1 zł :) Kupiłam ją w stanie idealnym i z myślą o ubieraniu jej do moich timbków, które uwielbiam :) Wg Was jak to wygląda??

























W następnym poście więcej Lili <3 <3 
Buziaki :* 

niedziela, 20 grudnia 2015

FIT MAMA

Hello :*

Na samym wstępie chcę powiedzieć, że nie jestem idealna... nie uważam się za taką i wiem, że wiele do takiej mi brakuję więc darujcie sobie głupie dogadywanie :) W tym poście chcę Wam pokazać mnie i moja przemianę. 22 kg w dół.

 Zanim zaszłam w ciążę i stałam się osobą w stanie błogosławionym ważyłam 59/60 kg.. Mam 172 cm wzrostu ale mimo NIBY idealnej wagi co do wzrostu ciągle wydawało mi się, że jestem za gruba... Największą moją zmorą były nogi... chyba przez to, że jak tylko coś mi przybyło to szło właśnie w te przeklęte miejsca... "Odchudzałam" się chyba od zawsze hahah ale wszystko trwało bardzo krótko i chwila moment i się poddawałam. Ćwiczyłam od czasu do czasu to z Mel B albo callanetics, który poznałam dzięki mojej przyjaciółce. Są to ćwiczenia, które z całego serca mogę polecić bo wiem, że działają xd Kiedy zaszłam w ciążę nie zważałam już na jedzenie... oddawałam się wszystkim zachcianką (bo przecież w ciąży mi wolno).. Myliłam się jak nikt inny... ale wiadomo człowiek uczy się na błędach... Przejdźmy jednak do rzeczy... w okresie tych 40 tygodni przytyłam uwaga 22 kg... SPORO :p Nadal ćwiczyłam callanetics ale już bardziej w kierunku łagodnego porodu niż chęci spalenia kilku kalorii.. u mnie się sprawdziło:)

Chciałabym powiedzieć, że od razu po porodzie wróciłam do dawnej formy ale tak nie było... Niestety.
  Zaraz po porodzie straciłam 5 kg :) następne 10 kg w ciągu pół roku a to wszystko przez to, że karmiłam piersią za czym idzie zdrowa dieta.. Miałam już 15 kg na minusie ale gdzie reszta??? Z czasem patrząc w lustro doszło do mnie, że jestem jeszcze małą świnką a przecież mam dopiero 20 lat :p (wtedy byłam jeszcze przed urodzinami) . Przecież powinnam się podobać swojemu mężczyźnie a co najważniejsze sobie. Zaczęłam działać.. w miarę zdrowe jedzenie, dużo picia wody i kolacja najpóźniej o 18 a w lecie o 19. Leciały kolejne kg. Zaczęłam ćwiczyć w domu.. przed tv z moją ukochana Mel B i callaneticsem.. NIENAWIDZĘ biegać.. tak też nie biegałam.. już wolę godzinę ćwiczyć przed tv niż chociażby 10 min biegać :P W wakacje dużo spacerowałam i jeździłam na basen gdzie  traciłam kolejne dkg.. Kiedy przeprowadziliśmy się do Krakowa zaczęłam chodzić na siłownię. Pierwszy miesiąc był super... diety trzymałam się bardzo mocno, ćwiczyłam systematycznie, brałam witaminy wspomagające odchudzanie, piłam białko... następny miesiąc?? Na siłowni byłam może raz... wszystko przez to, że przecież mam małą córeczkę, która czasami choruje, źle się czuje czy też potrzebuje mojej obecności.. Pan tatko w pracy więc nie miałam jak chodzić na siłownie a zwłaszcza dla tego, że głupia ja wybrałam sobie placówkę aż 45 min jazdy ode mnie.... Dietę trzymałam jednak dalej.. 1500 kalorii :)  W tym miesiącu trochę więcej tych ćwiczeń mimo takiego zabiegania przedświątecznego. Jak nie jestem na siłowni to robię ćwiczenia w domu... Zdrowo jem i dużo piję. Ważę 57 kg.. nadal nie jestem BARDZO zadowolona z własnego ciała i wiem, że jeszcze dużo brakuje.. jednak marzenia są po to by je spełniać więc do wakacji będę wyglądać o niebo lepiej i w końcu będę z radością patrzyć w lustro :)

 Jedno wiem na pewno : 70% diety 30 % ćwiczeń! :)

Jestem tego zdania, że jeżeli tylko się czegoś naprawdę bardzo chce to będzie się to miało.

A to ja i moja przemiana:
(zdjęcia nie są przerabiane, niektóre są z mojego ig https://www.instagram.com/saragiee/ więc wybaczcie za jakość )

CIĄŻA:




 6 DNI PO PORODZIE:


PÓŁ ROKU PO PORODZIE:


8 MIESIĘCY PO PORODZIE :


10 MIESIĘCY PO PORODZIE:


11 MIESIĘCY PO PORODZIE:





 ROK PO PORODZIE:






TERAZ:









TAK SIĘ ZMIENIŁAM NA TWARZY: 





TERAZ:




Dopiero teraz... pisząc ten post dostrzegłam dużą zmianę w sobie, z której jestem dumna.. i wiem, że będzie lepiej ! <3 

Mam nadzieję, że post się spodobał i do następnego :*