środa, 18 listopada 2015

Poród - DUMA

Hey :*

Na samym początku chcę zaznaczyć, że wszystko co tu pisze jest tylko i wyłącznie moim spostrzeganiem na wszystko więc proszę nie krytykujcie jeżeli macie inne zdanie:) Oczywiście zachęcam do podzielenia się ze mną własnymi poglądami ale nie krytykujcie mnie za moje.


PORÓD - siłami natury? cesarka?

  Zapewne jak każda kobieta, która oczekuje dziecka pierwszy czy kolejny raz obawia się porodu... I nie wiem czy strach jest większy za pierwszym razem czy każdym kolejnym?? Kiedy dowiedziałam się o mojej ciąży przez 9 miesięcy myślałam wiele razy o rozwiązaniu... Wokół ludzie mi mówili jaki to jest potworny ból, że jest się ciętym, szytym, rodzi się przez kilka godzin w wielkich bólach ... Byłam przerażona...

 Termin miałam na 30 sierpnia 2014... dwa dni wcześniej zaczął mnie boleć brzuch jak na okres... nie myślałam wtedy o porodzie, że mnie będzie bolało tylko o tym, że jak najszybciej chcę przytulić swoją maleńką córkę. Dzień przed terminem tj 29 miałam już regularne skurcze.. zaczęłam się bać.. serce mi zaczęło bić bardzo szybko i mocno! Łzy ze strachu zaczęły się pojawiać w moich oczach... ale wiedziałam, że to początek czegoś tak pięknego i wspaniałego ale zarówno czas pełen nieprzespanych nocy, zmartwień...
 Od 24 w nocy robiłam przysiady.. wyczytałam, że to pomaga. Wcześniej ćwiczyłam callanetics na rozciąganie ciała. O 3 w nocy pojechałam wraz z Dawidem do szpitala :D Najlepsze w tym wszystkim było to, że ja zostałam w samochodzie a On poszedł zapytać się pielęgniarki w moim imieniu czy to może być już TO i że ja jestem w aucie bo się wstydzę, że dramatyzuje a tak naprawdę nic się jeszcze nie rozpoczęło :P haha  tak wiem... GŁUPIA JA :D
 Kiedy weszłam już do środka Dawidowi kazali wyjść... nie mógł być przy mnie a ja się tak bardzo bałam. Nie mieliśmy szkoły rodzenia a w Jasielskim szpitalu to jest obowiązek jeżeli chce się być przy porodzie... mhm... niestety. Pan tatko prawie całą noc czekał w aucie na jakąś wiadomość.. jednak nasza kochana córeczka tak jak mama jest bardzo punktualna i jak było pisane przyjść 30 to tak też musiało być. Jednak następnego dnia wszystko ucichło... skurcze co jakieś 10 czasami 15 minut.. rozwarcie 1 cm... KTG nie wykazywało większych skurczy ale ja wiedziałam! Po prostu czułam, że to właśnie tego dnia.. Moje kochanie przez cały dzień był przy mnie, trzymał mnie za rękę i ocierał moje łzy, które były pełne strachu i szczęścia, że to tak blisko!

 Jednego byłam PEWNA! Urodzę naturalnie.. choćby nie wiadomo jak bolało... Wiedziałam, że dam radę.. tyle kobiet przeżyło poród więc i przyszedł czas na mnie. Robiłam to także dla siebie...
Wieczór... godzina 23... zaczęłam czuć, że to już za zaraz się zacznie... Poszłam do pani doktor.. zmierzyła mi rozwarcie i miałam rację 4 cm... po 3 godzinach było już 7 o 3.40 urodziłam Lili a mój poród zapisany był jako 10 minut... Bolało ale nie aż tak bardzo jak wszyscy mnie zapewniali a ja jak nigdy w życiu byłam z siebie bardzo dumna! Urodziłam sama! Bez kroplówek, tlenu, nacinania, pęknięć czy CESARKI. Wydałam na świat moją cudowną córeczkę.

 Cesarka- właśnie... Nie jestem przeciwko cięcia cesarskiego w momentach kiedy jest takie wskazanie.. kiedy poród siłami natury jest zagrożeniem dla życia matki czy dziecka.. ale czy w tych czasach kobiety nie przesadzają??? Chodzą do prywatnych lekarzy prosząc o skierowanie na cc... szukają jakichkolwiek powodów.. psychiczne?? Bo się panicznie boją porodu... kto się nie boi??? Pediatry? Okulisty? Niektóre łapią się jakiejkolwiek "choroby"..
 Po porodzie nie bolało mnie już nic... mogłam chodzić, siedzieć, brać prysznic... czułam się normalnie a te kobiety, które mijałam na korytarzu?? te 50 procent, które "wybrały" cesarkę?? Nie obrażając nikogo- wyglądały jak zombi... Mówiły, że nie mogą nawet dziecka podnieść... Takie to smutne, że nie wierzycie we własne siły.. a ja wiem, że dacie rade! Jak wasze mamy, ciotki, siostry czy babcie...

 I tak! DLA MNIE PORÓD BYŁ WSPANIAŁYM PRZEŻYCIEM! <3

 Tak bardzo kocham swoją rodzinkę! Może i nie jesteśmy idealni, czasami się kłócimy ale później godzimy.. Uczymy się siebie nawzajem, kochamy się z każdym dniem coraz bardziej, mamy siebie <3  Teraz tylko marzę o tym aby nasza rodzina się powiększała i napełniała większym gromem miłości :* Kiedyś będzie idealnie <3